Warszawa 2013

Kategoria: Polska Opublikowano: piątek, 26 grudzień 2014 Super User

Warszawa! Bo przecież trzeba dzieciom pokazać Stolicę. Miało być komfortowo, więc wybór padł na Camping „WOK”. Mały, przytulny placyk z dobrym zapleczem sanitarnym. Towarzystwo międzynarodowe.

Po raz pierwszy w historii naszych przyczepkowych wojaży wzięliśmy rowerki z mocnym postanowieniem ich wykorzystania.

Pogoda dopisała nam w pierwszy i ostatni dzień (czyli było słońce, bo temperatury dalekie od komfortowych). Z sentymentem wspominaliśmy Sandomierz sprzed roku, gdzie słonko ogrzewało powietrze w weekend majowy do 30 st. Celsjusza.

Pierwszego dnia rowerkami dotarliśmy do Łazienek.

Zdziwiliśmy się troszkę, że po parku nie wolno poruszać się na dwóch kółkach. Nie szkodzi – rowerki towarzyszyły nam na piechotę. Ale jeszcze bardziej zdziwiliśmy się gdy dzieci zostały przez ochronę wyrzucone z trawnika. Tatuś wytłumaczył dzieciom: to Polska i wszystko jasne. W drodze powrotnej na camping deszcz zacinał poziomo, więc droga nie należała do najprzyjemniejszych.

 

Ponieważ w kolejnym dniu zapowiadali deszcz postanowiliśmy go wykorzystać na pobyt w Centrum Nauki Kopernik. Mnóstwo atrakcji. Opłacało się odstać prawie półtorej godziny w kolejce po bilet. Dzieciaki były zafascynowane możliwością doświadczania na własnej skórze. A i dla nas – dorosłych – wiele miejsc sprawiało dużą frajdę. Miło było patrzeć na buzie dzieci, przez tak długi czas zafascynowane pobytem w jednym miejscu. Polecamy!

W następnym dniu podziwialiśmy Warszawę i główne punkty turystyczne stolicy. Był więc spacer Nowym Światem, przystanek na Placu Zamkowym z widokiem na Zamek Królewski i Kolumnę Zygmunta, Rynek Starego Miasta z Syrenką w roli głównej, Barbakan oraz Rynek Nowego Miasta. To dużo jak na jeden dzień.

Następny dzień był pod znakiem Stadionu Narodowego. Wykupiliśmy zwiedzanie, a jakże! (dwa ostatnie bylety "trasa piłkarza") I w ramach zwiedzania byliśmy w szatni zawodników, na trybunach i na płycie. Myślałam, że to będzie ciekawostka głównie dla jedynego mężczyzny w naszej rodzinie, ale sama z zaciekawieniem oglądałam kolejne odsłony naszej narodowej chluby.

Tego samego dnia udało nam się dotrzeć jeszcze do Pałacu Kultury, Złotych Tarasów i Grobu Nieznanego Żołnierza. Bardzo intensywne mieliśmy to zwiedzanie.

W kolejnym dniu temperatura była na tyle znośna, że postanowiliśmy znów wykorzystać nasze dwukołowce. Ułatwiliśmy sobie nieco sprawę, bo dotarliśmy do Centrum samochodem, a potem, już na spokojnie oglądaliśmy z wysokości rowerków: budynek radiowej Trójki (obowiązkowy punkt programu zwiedzania dla Pawła), budynek Sejmu (po prostu był po drodze), róg Hożej / Marszałkowskiej i jeszcze raz Zamek Królewski (tym razem od strony Arkad Kubickiego).

Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, kolejnym wspomnieniami i poczuciem, że stolica bardzo malownicza jest, wróciliśmy do domu.

 

Odsłony: 757