Szwecja 2021

Kategoria: Europa Opublikowano: niedziela, 08 styczeń 2023 Super User

Przeprawa promowa - KarlskronaKalmar - wyspa OlandVimmerby - Bulerbyn, Jonkoping, Huskvarna - Granna, Vadstena, Kanał Gotlandzki Sztokholm - zamek w Orebo, dom Nobla (Karskoga) - Akwedukt Hoverud - Fjallbacka, Smogen - Goteborg i Museum Volvo - zamek Tjolohoms, molo w Varberg - Ladonia, most Sunden - Malmo, Lund - Skanor, Smygehuk, Ystad, Ales Stenar (szwedzkie stone hange) - wodospad Forskar, muzeum Ikea - cmentarzysko samochodów Kyrko mosse

Parę słów o Szwecji


Do Szwecji wybraliśmy się w specyficznym czasie, bo w czasie epidemii Covid-19. Zaszczepieni, uzbrojeni w płyny do dezynfekcji i maseczki i … spotkaliśmy się z pełną swobodą. Wydaje nam się, że  była ona uzależniona od podejścia ludzi: dystans, dezynfekcja rąk przed wejściem i po wyjściu z różnych pomieszczeń (płyny dostępne wszędzie) i duża dbałość Szwedów o higienę miejsc publicznych, z których korzystają wszyscy.

Karlskrona


Na wszystkich kempingach, na których byliśmy, toalety i łazienki były czyste, ale było to związane też z tym, że wszyscy starali się zostawić po sobie miejsce w takim stanie, w jakim je zastali (tak, toalety też), co znacznie ułatwiało sprawę. Dodatkowo, chyba na każdym z nich, wstęp do toalety wiązał się z posiadaniem karty, plastikowej, przystawianej do panelu lub posiadaniem kodu, który otrzymywało się po zakwaterowaniu. Kempingi surowe jeśli chodzi o zaplecze, ale za to panował na nich spokój, a Szwedzi i inni tamtubylcy, chodzili spać około 23.00. To duża odmiana po Polsce, gdzie w wielu miejscach wyjazd dla Polaków na „łono natury” równa się z imprezą nieraz do późnych godzin nocnych. Nie mogliśmy sobie przypomnieć, kiedy ostatnim razem na wakacjach spało nam się tak dobrze.

Na szwedzkich kempingach czasem brakuje miejsc, choć Polak zmieściłby drugie tyle osób i pojazdów, co u nich. Mają jednak ściśle określoną ilość parcel, ze ściśle wyznaczoną granicą (czasem tylko na mapie), dzięki której wiadomo, jak daleko powinien być sąsiad. Nie wiemy, czy to przez pandemię, ale to powoduje, że każdy ma swój kawałek placu i może być pewien, że nikt inny mu się przed nosem nie rozłoży ze swoim ekwipunkiem. Zdarzyło nam się korzystać z miejsc na kempingach bez dostępu do prądu – podpinanie się na dziko (jeden do drugiego) nie wchodzi tu w grę.
Miejsca opisane jako …. To miejsca, gdzie można swobodnie przenocować bez obsługi (brak toalet i prądu).
Drogi są cudne, bo równe i gładkie. Wszyscy jeżdżą zgodnie z przepisami, bo kary, wiadomo, wysokie (bardzo!). Na jednym z blogów przeczytałam, że spośród kierowców, którzy jadą zgodnie z przepisami, co roku losowany jest taki, który wygrywa nagrodę pieniężną (da się? da się).


Ceny wysokie. Właściwie za wszystko, za co my płaciliśmy: świeże produkty, owoce, wstępy, parkingi. W tym roku, aby mniej więcej oszacować koszt danego produktu lub usługi cenę w koronach należy podzielić przez dwa i odjąć mały kawałek (100 koron to 45 zł).
Językiem, w którym mogliśmy się swobodnie wszędzie porozumieć, był angielski.
Warto sprawdzać godziny i sposób wejścia do różnych atrakcji, które mamy zamiar odwiedzić. Czasem bilet można kupić tylko przez Internet, a miejsca są sprzedane z kilkudniowym wyprzedzeniem. Muzea i różne atrakcje często w tygodniu są otwarte tylko do 17.00, a w weekendy mogą być krócej. Wszędzie (z uwagi na pandemię) obowiązują limity wejść, a więc dostęp jest bardziej utrudniony.
Szwecja to właściwie raj dla rowerzystów. I widać, że wiele osób korzysta z tego środka transportu. Sposobem na poruszanie się po miastach, oprócz samochodu i komunikacji miejskiej, są również hulajnogi elektryczne. Jest ich mnóstwo.
Czasem dziwiło nas (w bardzo pozytywnym sensie) choć potem już co raz mniej, że w wielu miejscach jest bezpłatny dostęp do CZYSTYCH toalet z całym wyposażeniem higienicznym. Aż szkoda nie powiedzieć: da się? da. ?
Opłaty za parkowanie najlepiej dokonywać za pomocą aplikacji. Płaci się za każdą minutę postoju, co więcej, możesz w każdym momencie wydłużyć czas parkowania lub, jeśli stoisz mniej czasu niż przewidywałeś, wciskasz stop w aplikacji i tyle. Parkowaliśmy również na darmowych parkingach, na których obowiązuje ograniczenie godzin parkowania. Teoretycznie powinniśmy posiadać specjalny znaczek informujący o tym, o której przyjechaliśmy na taki parking, ale go nie posiadaliśmy i mandatu nie dostaliśmy. Ale nie wiemy, czy to szczęście, przypadek, czy po prostu zaufanie ?
Dziękujemy:
www.nowawszwecji.com
www.robimypdroze.pl
szwecja-ok.pl
czarnaewcia.pl



16.07.2021


Jesteśmy już doświadczeni w wyruszaniu w podróż po pracy w piątek. Ma to swoje wady i zalety. Niewątpliwym plusem jest to, że będąc już w samochodzie z zapiętym „domkiem”, czujemy wakacje. Dlatego staramy się wyjechać z domu za wszelką cenę, choćbyśmy mieli przejechać tylko kilkadziesiąt kilometrów. Tym razem też się udało: ratuje nas spokój i perspektywa, że jeśli nie wyjedziemy zgodnie z planem to się nic nie stanie.
Noc spędziliśmy na parkingu caravaningowym. Duży, równy, zatrawiony plac z dostępem do prądu i wody. Toaletę trzeba mieć własną ?

Nocleg - Kisiele 25 Parking karawaningowy | 40zł/noc | Dystans - 151 km



17.07.2021


Nie zrobiliśmy zakupów przed wyjazdem, a Szwecja – wiadomo – droga. Spędzamy 1,5 h w markecie i wyruszamy w dalszą drogę – do Gdańska. W Gdańsku ostatni raz (i chyba jedyny do tej pory) byliśmy 15 lat temu. Wtedy wydawał nam się piękny i postanowiliśmy pokazać go Dziewczynkom. Na kemping dojechaliśmy późnym popołudniem, ale starczyło nam jeszcze czasu, by pójść na plażę i podziwiać widok na oświetlone dźwigi. Było pięknie.

Nocleg - Camping "STOGI" nr 218 | 131zł/noc | Dystans - 410 km



18.07.2021  Gdańsk i prom


Bilety zarezerwowane na prom mieliśmy dopiero na 21.00, więc całą niedzielę postanowiliśmy przeznaczyć na Gdańsk. Naszym (i pewnie nie tylko naszym) sposobem na przemieszczanie się bez samochodu i przyczepy są rowery. Tak było i tym razem. Wygodna ścieżka rowerowa prowadziła spod samego kempingu na Starówkę. Szwendanie po Gdańsku zajęło nam parę godzin. Zadowoleni właściwie ze wszystkiego wróciliśmy po domek i przemieściliśmy się do Gdyni, żeby z zapasem na ewentualne przygody, swobodnie dojechać do portu. Dotarliśmy na dwie godziny przed czasem, ale o 19.00 otworzyli bramę. Po krótkiej odprawie (sprawdzenie paszportów i przydzielenie kajuty) ustawiliśmy się w kolejce na prom. Samo ładowanie promu trwało około godziny. Nie wiemy, dlaczego, ale wpuścili nas jako ostatnich. Byliśmy jedynymi podróżującymi z przyczepą.

Prom.


Przeprawa promem był atrakcją nie tylko dla Dziewczyn. Szybko zostawiliśmy rzeczy w kajucie (po wyjściu z garażu nie można już tam wrócić) i wyszliśmy na górny pokład, skąd mogliśmy obserwować, jak oddalamy się od brzegu. Do pokoju wróciliśmy właściwie 2h później. Noc nie była całkiem spokojna: szum urządzeń promu, delikatnie poskrzypywanie oraz bujanie nie pozwoliło na swobodny sen. 1,5 h przed planowany dopłynięciem z głośnika w kajucie zaczęła wydobywać się łagodna muzyka, chwilę później głos poinformował nas, ile mamy czasu na opuszczenie sypialni. Nie mieliśmy wykupionego śniadania, więc przygotowanymi wcześniej kanapkami raczyliśmy się na świeżym powietrzu, obserwując zbliżanie się promu do portu i podziwiając mijane wysepki. Dotarliśmy do Karlskrony. Była 9.00 rano. ?

Parking - Camping "STOGI" nr 218 - | Parking 50zł  | Dystans - 53km  + | Nocleg - prom |



19.07.2021 Karlskrona


Szwecja, mimo letnich temperatur, przywitała nas deszczem. Udało nam się jednak rozstawić domek, rozwinąć markizę i schować w środku. Po półgodzinie wyszło słońce, rzut oka na prognozę pogody i decyzja, że jedziemy do, zbudowanego na 33 wyspach, miasta. W Szwecji ścieżki rowerowe są chyba wszędzie. Tutaj też były. Dotarcie do miasteczka z naszego kempingu było dosyć wygodne, natomiast samo miasto ma parę wzniesień. Objechaliśmy wszystkie podstawowe miejsca , jakie opisane były w przewodniku: rynek z katedrą i ratuszem, Muzeum Marinistyczne (wpisane na listę UNESDO), dzielnicę z kolorowymi, drewnianymi domkami (Bjorkholmen), a potem już swobodnie kluczyliśmy uliczkami, żeby poczuć atmosferę tego miejsca. Wstęp do Muzeum jest wolny. Nie wszystkie atrakcje (np. podwodny tunel) były dostępne z uwagi na epidemię covid-19. To, co zobaczyliśmy zmotywowało nas do dalszego zwiedzania kraju. A plan mieliśmy bardzo ambitny.

Nocleg - First Camp Skönstavik - Karlskrona | 371 sek/noc | Dystans - 10 km



20.07.2021  Kalmar


Na kempingu w Kalmarze byliśmy już chwilę po południu. Zjedliśmy szybki posiłek i pojechaliśmy (rowerami, a jakże) na podbój miasta. Kalmar jest jednym z niewielu miast w Szwecji, które zachowało swój wygląd z epoki przed rozwojem przemysłu. W pierwszej kolejności dotarliśmy do Zamku Kalmar. Ogromna budowla, w fantastycznym stanie i zadbaną okolicą. Powstał już w XII w., potem wielokrotnie przebudowywany, również przez króla Zygmunta Wazę, by od XVIIw., w prawie niemienionym kształcie, przetrwać do dzisiaj. Według źródeł oparł się od 1307 do 1611r. 24 oblężeniom. Chwila wahania -  wejść czy nie wejść (tu już cena skłania do zastanowienia) i jesteśmy w środku. A tam parę perełek: szaty królewskie, łóżko królewskie, sale i kuchnie. Jest możliwość wejścia na mury. Po wyjściu z zamku chwilę zajmuje nam znalezienie najlepszego miejsca do zrobienia zdjęcia i jedziemy do centrum. Kalmar ucierpiał w wielkim pożarze w 1647r., po którym jego centrum zostało przeniesione na wyspę Kvarnholmen. Z daleka widać już Wieżę Ciśnień, zaraz za którą znajdują się trzy, ocalałe z pożaru miasta, domki: tripp, trapp, trull. Dalej mały przystanek na rynku na fotkę z ratuszem i Katedrą – jednym z najpiękniejszych barkowych zabytków Szwecji, i dalej, przejazd dzielnicą drewnianych domków i powrót na kemping. Z uwagi na rozplanowanie przestrzenne miejsca, w którym śpimy, postanawiamy je „pozwiedzać” również.

Nocleg - First Camp Stensö - Kalmar | 220 zł/noc | Dystans - 94 km | Zwiedzanie zamku - 210 zł - bilet rodzinny|



21.07.2021 wyspa Oland


Jest tyle do zobaczenia, że wpadamy w lekką panikę. Taka ilość, a tak mało czasu! Nie możemy pominąć wyspy Oland, na którą można dostać się tak prosto. Już sam wjazd na nią to mała przygoda – most, który łączy wyspę z lądem, zbudowany w 1972r., ma 6070 metrów i jest jednym z najdłuższych w Europie. Wyspa to też jedno z najbardziej wietrznych miejsc Szwecji, nie dziwi więc fakt, że było tu niegdyś 2000 wiatraków (z czego przetrwało ok. 400). Ma 135 km. Długości i zaledwie 15 (!) - szerokości. Zdajemy sobie sprawę, że wszystkiego nie zobaczymy, postanawiamy poświęcić jej (tylko) cały dzień i odwiedzić TOP miejsca. Pierwszym naszym przystankiem są ogrody królewskie przy rezydencji Lollidens Slott. Rezydencji nie da się zwiedzać. Wstęp płatny, wejście wiąże się z przeszukaniem plecaka (czyżby właściciele byli w swojej letniej rezydencji?). Ludzi mnóstwo jak na inne zwiedzane przez nas obiekty. Chyba każdy choć przez chwilę chciał poczuć się królowa lub król. Obok rezydencji królewskiej znajdują się ruiny ogromnej twierdzy Borholm. Trasa, która łączy oba punkty ma ok. 500 m i wiedzie przez łąkę. Do środka nie weszliśmy, ale obejrzeliśmy ją sobie z każdej możliwej strony. Przy twierdzy powstało największe na wyspie miasto. Szybki obiad na parkingu (jedzenie z Polski) i ruszamy w dalszą drogę. Wyżej już nie jedziemy, za to naszym najbardziej odległym celem jest latarnia Lange Jan, znajdująca się na południowym końcu wyspy, ale po drodze chcemy zatrzymać się jeszcze w paru miejscach. Pierwszym miejscem są trzy, stojące obok siebie młyny: Kvarnkugen (Król), Drottningen (królowa) oraz ten, który skradł nam serca – Prinsen (książe). Można je zobaczyć przy samej drodze nr 136, zaraz przy skręcie na Bjornhovda w stronę Farjestaden. Kvarnkugen jest największym w Europie młynem o budowie typu koźlak. Koźlak jest skonstruowany tak, że cały budynek spoczywa na osi mocno przytwierdzonej do podłoża (tzw. koźle), za to posiada ruchomy drewniany korpus, który można obracać, gdy zmienia się kierunek wiatru. Przy wszystkich miejscach oznaczonych jako turystyczne, znajdują się wygodne miejsca do parkowania. Do młynów Król i Książe można wejść i zobaczyć, jak kiedyś wyglądała w nich praca.

Kvarnkungen.

Do miejscowości Farjestaden warto podjechać choćby po to, by swobodnie zrobić zdjęcie mostu, który łączy kontynent z wyspą i zobaczyć go w niemal całej okazałości. Kolejnym naszym przystankiem na trasie jest Gettling gravfalt - cmentarzysko wikingów, które zajmuje powierzchnię ok. 2 km. Z 250 pierwotnych grobów do dziś zachowało się około 200. Nad jego północnym końcem wznoszą się wielkie 23 kamienie, które są ułożone w kształt łodzi. Na miejsce łatwo trafić, bowiem tuż przy nim stoi duży drewniany wiatrak.  W końcu, późnym popołudniem, osiągamy nasz cel. Latarnia Lange Jan została zapalona po raz pierwszy w 1785r. Ma 36 m wysokości (co czyni ją najwyższą w Szwecji) i 12 m średnicy. Jest zamknięta, ale otoczenie i widoki są zapierające dech w piersiach. Być może ten fakt potęguje późne słońce oraz brak ludzi ?
Myślę, że warto zajrzeć na stronę https://www.oland.se/en
W trakcie drogi podjęliśmy decyzję, że skoro mamy przyczepę ze sobą, zostajemy na nocleg na wyspie. Pech chciał, że postanowiliśmy wracać wschodnim wybrzeżem i kemping, na który zajechaliśmy, był pełny. Jedziemy zatem na ląd, na Kalmar Camping Rafshagsudden.

Nocleg - Kalmar Camping Rafshagsudden | 165 zł/noc | Dystans - 221 km | Zwiedzanie ogrodów - 180 zł bilet rodzinny |



22.07.2022  Vimmerby


Dzień rozczarowań. Kto nie czytał lub choćby nie słyszał o „Dzieciach z Bulerbyn” albo „Pipi Pończoszance”? Jesteśmy tak blisko miejsca, gdzie urodziła się Astrid Lindgren, że szkoda go nie zobaczyć. Cel na dziś – Vimmerby. Im bliżej tym bardziej czuliśmy narastającą ekscytację. A tu niestety spotkało nas rozczarowanie. Do Parku Astrid Lindgrens Varld trzeba kupić bilety przez intenet, dodatkowo są wykupione na trzy dni do przodu. Dobrze, że nie było miejsc na kempingu…, bo nie możemy tyle czekać… Próbujemy zatem zobaczyć choć dom, w którym się urodziła znajdujący się w miasteczku. I tu znowu ZONK – czynny do 17tej. Próbujemy się pocieszyć zdjęciem zrobionym „zza płota”, od tyłu domu i kultową szwedzką bułką z cynamonem. No dobra, pocieszamy się również tym, ile pieniędzy dzięki temu zostało nam w kieszeni. Trudno, może kiedyś wrócimy. Noc spędzamy na kempingu nad jeziorem, przy którym znajduje się również Filmbyn Smaland Kto chętny, może zajrzeć.
astridlindgrensvarld.se

Nocleg - Spilhammars Camping | Dystans - 166 km |



23.07.2021  Bulerbyn, Jonkoping, Huskvarna


Początkowo Vimmerby miało stanowić „skok w bok” na trasie do Sztokholmu. Nie było w planach tak szybko. Tę część Szwecji mieliśmy zwiedzać później. Jednak zmieniamy zdanie i postanawiamy obrać kierunek na Jezioro Vattern, drugie co do wielkości Jezioro w Szwecji.
Choć nie udało nam się w zobaczyć miejsca urodzenia Astrid Lindgren w Vimmerby, postanawiamy zobaczyć Bullerbyn (w wiosce Sevedstorp) - trzy zagrody, które były inspiracją do wymyślenia niesamowitych przygód słynnych dzieciaków. To miejsce, gdzie, jako mały chłopiec, mieszkał ojciec Astrid, a ona często odwiedzała swoich dziadków. W wiosce kręcono też zdjęcia do filmu. Nie wiemy, jak wyglądało miejsce niemal 100 lat temu, ale fajnie wyobrażać sobie, że prawdopodobnie od tamtego czasu nic się nie zmieniło. To nadal trzy czerwone, stojące obok siebie, domki. ? Nie można do nich wejść, bo znajdują się w rękach prywatnych, ale za to w stodole, za trzecim z nich, można napić się kawy i chłonąć atmosferę otoczenia.
Kolejne miejsca, do których chcemy dotrzeć to poważne miasta z całą masą miejsc wartych zobaczenia, my jednak chcemy skupić się na dwóch: Muzeum Husqvarny (Paweł) w Huskvarnie i Muzeum Zapałek w Jonkoping (cała reszta). Jeśli kogoś interesują takie obiekty, do obu warto zajrzeć - oprócz ciekawej historii, mają niezłą ekspozycję i całą masę ciekawostek. O ile Husqvarny nie trzeba przedstawiać, choć zaskoczyła nas informacja, od czego fabryka zaczęła produkcję (broń) oraz zaskoczył bogaty asortyment, jaki oferowała firma, o tyle Muzeum Zapałek przedstawia historię pierwszej na świecie, powstałej w 1845, fabryki zapałek. Dowiadujemy się, jak kiedyś ręcznie wyrabiano zapałki (niemal połowa pracowników fabryki to były dzieci pracujące 6 dni w tygodniu po 10 godzin dziennie), a także poznajemy najpierw ręczny, później zmechanizowany, historyczny proces produkcji. Ilość oraz szata graficzna etykiet pudełek od zapałek jest niesamowita. Były przygotowywane chyba z każdej okazji. Na pamiątkę zakupiliśmy swój pakiecik.

Muzeum Zapałek w Jonkoping.


Zostajemy na Getingaryd Camping nad jeziorem (płatność tylko gotówką ?).
Warto zajrzeć:
husqvarnamuseum.se
matchmuseum.jonkoping.se

Nocleg - Getingaryd Camping | 35 euro/noc| Dystans - 168 km |



24.07.2021 Granna, Vadstena, Kanał Gotlandzki


Będąc obok Granny nie można do niej nie zajrzeć. Miasto słynie z produkcji szwedzkich cukierków Polkagris. Gris znaczy świnia – podobno cukierki początkowo miały taki kształt. Przepis opracowała w 1859r. i skrycie przechowywała Amalia Erikkson. Była jedynym producentem tych słodyczy do czasu swojej śmierci, do 1924r. Tradycyjny produkt ma formę biało-czerwonej laski, i posiada smak mięty pieprzowej. Dziś w występują we wszelkich możliwych kolorach i smakach. Do właściwej cukierni, tej z tradycją, nie dotarliśmy, ale cukierki kupiliśmy. Mogliśmy też podejrzeć, jak są wyrabiane. Całe centrum Granny to cukiernie produkujące te wyjątkowe słodycze.
Chcemy dotrzeć do Sztokholmu, ale po drodze zaglądamy do Vadsteny, żeby obejrzeć słynny zamek oraz śluzy nad Kanałem Gotyjski. Zamek jest najlepiej zachowaną renesansową warownią w Skandynawii, a wpływ na jego powstanie miał Gustaw Waza. Do 1716r. była to siedziba królewska. Budowla robi wrażenie i choć oferuje ciekawe wycieczki, nie jesteśmy fanami historii i nie wchodzimy do środka. Wystarczy nam spacer wokół.
Śluzy to spontaniczny przystanek. W trakcie drogi czytam moim współpodróżnikom o kanałach, jakie przecinają Szwecję i, dowiedziawszy się, że jedne z bardziej spektakularnych śluz znajdują się właściwie na naszej drodze, postanawiamy je zobaczyć. Kałał Gotyjski został wybudowany między 1810 a 1832r. i mierzy w sumie 190 km. 87 km odcinków lądowych kopało 58 000 szwedzkich żołnierzy. Rozciągnięty jest między Mem’em nad Morzem Bałtyckim a Sjotorp nad Jeziorem Vanern i ma 58 śluz na swojej drodze. Najwyższym punktem Kanału jest Jezioro Viken – 91,8m. n.p.m. W miejscowości Berg, znajdującej się właśnie na naszej drodze, znajduje się najbardziej spektakularna część kanału składająca się w sumie z 11 śluz. Najciekawszy jest system śluz nazwany Carl Johan. Śluzy wynoszą łódki 18,8 m od lustra wody Jeziora Roxen do mariny w Berg. Wyglądają jak schody. Jesteśmy świadkami unoszenia łódek śluza po śluzie – idzie całkiem sprawnie ?
Wieczorem docieramy do Sztokholmu i poznajemy tam przemiłych Polaków mieszkających kilkadziesiąt lat w Szwecji. Pozdrawiamy!
Vadstenaslott.com
www.gotakanal.se

Nocleg - Bredäng Camping Stockholm | Dystans - 309 km |



25.07.2021  Sztokholm


Sztokholm leży na 14 wyspach, połączonych niemal 60 mostami (!) i jest największym miastem w Szwecji. Stolicę zamierzamy zwiedzać, a jakże, na rowerach. Do centrum z kempingu jest ok.10 km. Trzeba przyznać, że jak na nasze wyobrażenia o temperaturach panujących w Szwecji, to jest upał. Nasz przewodnik podpowiada, gdzie jest punkt widokowy na miasto i tam zatrzymujemy się na pierwszy przystanek. Skinnarviksberget to miejsce na niewielkim wzgórzu, z którego roztacza się rozległa, industrialna panorama. Przejeżdżamy przez kolejne mosty i docieramy do Abba Museum. Choć nie jesteśmy fanami zespołu to z szacunkiem odnosimy się do ich osiągnięć. Muzeum jest urządzone z przepychem: historia zespołu, stroje, płyty, zdjęcia, sprzęt muzyczny i atrakcja - możliwości występu z hologramami członków Abby. Wybierasz utwór, stajesz w wyznaczonym miejscu i występujesz na scenie. Dobra rozrywka. Warto pamiętać, by sprawdzić, w jaki sposób można kupić bilety. W czasie, gdy my tam jesteśmy, można je kupić tylko on-line. Po wyjściu z muzeum wracamy na Gamla Stan – Sare Miasto. Włóczymy się powolnie jego uliczkami. Robimy przystanki pod Zamkiem Królewskim, Muzeum Nobla, Docieramy do Jarnpojken – Żelaznego Chłopca – najmniejszego, liczącego zaledwie 15 cm, pomnika na świecie oraz przechodzimy Maten Trotzigs grand – najwęższą uliczką w Sztokholmie. Na zakończenie pobytu w mieście idziemy na lody do Ben&Jerry’s ?
ABBAthemuseum.com

Nocleg - Bredäng Camping Stockholm | Dystans - 30 km |



26.07.2021  Sztokholm

Sztokholm.


Wiemy, że samo metro w Sztokholmie to nie lada atrakcja, więc miasto postanawiamy zdobywać na nogach. W pierwszej kolejności Vasa Museum. Dojeżdżamy metrem na stację Ostermalmstorg, a następnie, w cenie tego samego biletu, przepływamy pod Museum. Stoi w nim XVII-wieczny okręt wojenny „Vasa” wydobyty z dna po 333 latach od zatonięcia, odrestaurowany i ustawiony w ogromnej hali, w odpowiedniej temperaturze. Abstrahując już od historii jego budowania, wad konstrukcyjnych, które doprowadziły do jego zatonięcia, ale obcowanie z taką wielkością, przepychem detali i kolorów, pomysłów na zagospodarowanie musi robić wrażenie. Według informacji podanych na stronie www aż 98% statku wykonane jest z oryginalnych części. Żeby oddać wielkość statku – miał 52m wysokości i 69m długości i ważył aż 1200 ton. Największe szczęście być może dla Polski, że zatonął, bo był budowany na wojnę z naszym krajem. Po statku oczywiście nie można się przechadzać, więc nie zobaczymy jego środka, natomiast wybudowanie kilku pięter wokół wraku daje możliwość podziwiania go z zewnątrz w całej jego okazałości.
Po zwiedzaniu muzeum idziemy poszukać obiadu. Żeby nie było drogo, próbujemy znaleźć coś dalej od Centrum, między zwykłymi blokami. Trafiamy do miłej restauracyjki Pizzeria Gyllenstiernan i zjadamy naprawdę dobrze. Posileni udajemy się na dalsze szwendanie. Ulicą Karlavagen kierujemy się do dzielnicy Norrmalm. Przechodzimy obok naprawdę przypadkowych punktów: zabytkowej hali targowej Saluhall, wchodzimy niecodziennymi schodami Malmskillnadstrappan, które mają 89 stopni z granitu, by w końcu dotrzeć do Sergels Torg ze słynnym Kristallvertikalaccent przez niektórych, z uwagi na swój kształt, nazywany bardziej dosadnie. To nie koniec naszej wędrówki. Przemieszczamy się dalej, na plac Norrmalmstorg, by zobaczyć miejsce, gdzie miał miejsce słynny napad na bank dokonany przez Janne Olssona skutkujący powstaniem nowego określenia w psychologii – syndromu sztokholmskiego (objawia się silną więzią między ofiarą a oprawcą). Swoją wędrówkę chcemy zakończyć w Sodermalm, więc znów kierujemy się w stronę Starego Miasta. Robimy krótki odpoczynek na Placu Gustava Adolfa pod budynkiem Opery, przechodzimy obok Budynków Szwedzkiego Parlamentu, następnie uliczkami Starego Miasta kierujemy się w stronę Mostu Centralnego. Dzień kończymy na Bellmansgatan 1, przy gdzie na poddaszu mieszkał dziennikarz śledczy - Mikael Blomkwist – bohater trylogii Millenium Stiega Larssona. Uff. To był wyczerpujący dzień.
vasamuseet.se

Nocleg - Bredäng Camping Stockholm | Dystans - 20 km  po mieście pieszo|



27.07.2021 zamek w Orebo, dom Nobla (Karskoga)


Żegnamy się ze Sztokholmem. Przez te trzy dni nie udało nam się zejść na nadbrzeże. Wiemy, że potem byśmy żałowali. Schodzimy zatem ze wzgórza, gdzie znajduje się kemping nad brzeg wody. Zadowoleni wracamy i wyruszamy w dalszą, nieznaną nam, podróż. Tym razem kierunek – zachodnie wybrzeże Szwecji. Ale po drodze parę przystanków. Pierwszym z nich jest Orebo. Miasto wita nas ulewą. Ogromną. Na szczęście jak szybko się zaczęła, tak szybko się kończy. Już tylko w deszczu idziemy obejrzeć zamek. Przyciągnął nas opis jego wyglądu. Faktycznie, warownia, całkowicie odrestaurowana, umieszczona pośrodku niewielkiej wysepki, prezentuje się wyśmienicie. Nie jest naszym celem wejść do środka, obchodzimy ją sobie wokół i podążamy dalej.
Później zatrzymujemy się w miejscu, które zamieszkiwał przez ostatnie dwa lata swojego życia, Alfred Nobel. Był on właścicielem dworku Bjorkborn w Karskoga oraz zakładów zbrojeniowych Bofors. Przy okazji przekazujemy małą dawkę wiedzy Dziewczynom. Nobel, w wieku 17 lat, władał 17 językami, a wynalazek dynamitu był jednym z 355 patentów, które uzyskał. Nagroda Nobla jest ufundowana w poczuciu winy wynalazcy dynamitu (pierwotnie nie sądził, że jego wynalazek będzie sprzyjał zabijaniu). Ponieważ nie miał dzieci ani żony, chciał, by jego majątek był przekazywany ludziom, których praca przyczyni się ludzkości. I tak też się stało.

Nocleg - First Camp Skutberget - Karlstad | 165zł/noc | Dystans - 333 km |



28.07.2021  Akwedukt Hoverud


Kemping, na którym spaliśmy jest nad jeziorem, ale nie bezpośrednio. Po wyjechaniu za szlaban, stajemy na pobliskim parkingu, by udać się w kierunku plaży. Zbyt zimno na kąpiel, ale chcemy rzucić okiem.
W planach mamy Akwedukt Hoverud nad Kanałem Dalslands. Wybieramy podróż malowniczymi drogami oddalonymi od linii brzegowej jeziora. Warto było dokonać takiego wyboru, bo mieliśmy sielską Szwecję na wyciągnięcie ręki. Widoki były przepiękne. Do celu dotarliśmy z małymi przygodami, 11 kilometrów przed Akweduktem napotkaliśmy zakaz przejazdu dla samochodów z przyczepami (przypuszczamy, że nachylenie drogi 21 stopni miało coś z tym wspólnego). Ponieważ bardzo chcieliśmy zobaczyć to architektoniczne cudeńko, pozostało nam objechać jezioro dokoła. Opłacało się. Warto zobaczyć ułożone jedna nad drugą „warstwy” czterech dróg: kolejowej, drogowej, kanału i rzeki.

Akwedukt Hoverud nad Kanałem Dalslands.

Szybki posiłek w przyczepie i jedziemy w dalszą drogę, by dotrzeć do Fjallbacki. I tu kolejna niespodzianka – trudno znaleźć nocleg, bo kempingi pełne. Udaje nam się dopiero na Kempingu Rorviks
Późnym wieczorem, który był wyjątkowo dosyć ciepły i bezwietrzny, idziemy jeszcze na spacer na plażę. Późno zachodzące słońce daje niesamowite efekty wizualne na przycumowane łódki.
Dalsland Canal.

Nocleg - Rörviks Camping | Dystans - 256 km |



29.07.2021 Fjallbacka, Smogen


Deszcz. Duuuużo deszczu i to tak obfitego, że nie da się wyjść z przyczepy. W nocy burza. Mamy więc do dyspozycji długi poranek z leniwym wstawaniem i bardzo późnym śniadaniem. Prognozy pogody nie są łaskawe, jednak około południa deszcz jest zdecydowanie mniejszy by około trzynastej zaniknąć. Zakładamy długie spodnie (oprócz Wiadomo Kogo), kurtki przeciwdeszczowe i wyruszamy do Fjallbacki.
Samochód parkujemy po przeciwnej stronie wzgórza Vatteberget do centrum miasteczka, co daje nam możliwość wspiąć się na nie od łagodniejszej strony i podziwiać widoki na całej trasie spacerowej. Wciąż nie pada, choć wiatr jest mocny, jednak widoczność mamy wspaniałą, a ciemne chmury kłębiące się nad naszymi głowami dodają widokom malowniczości. Widok ze wzgórza na archipelag przypomina nam ten, który mieliśmy okazję podziwiać będąc na Lofotach. Nie możemy się napatrzeć. Widok na miasteczko też jest cudowny. Schodzimy drewnianymi schodami i spacerujemy uliczkami Fjallbacki kierując się do leniwie do samochodu. Aż trudno uwierzyć, że Camilli Lackberg udało się w tym małym miasteczku wymyślić tyle zbrodni ?.
Czasu zostało nam na tyle dużo, że postanawiamy się udać do „pocztówkowego” miasteczka Smogen. Po drodze naprawdę dobra pizza i małe zakupy. I ruszamy dalej.

Smogen.

Nocleg - Rörviks Camping | Dystans - 79 km |



30.07.2021 Goteborg i Museum Volvo

Naszym celem w Goteborgu jest właściwie tylko muzeum marki samochodów, do której należy nasz pojazd. W muzeum można poznać historię marki od jej powstania oraz zobaczyć kultowe oraz prototypowe pojazdy, w tym: traktory, autobusy, ciężarówki. Warto zobaczyć prototypowe pojazdy, które z różnych powodów nie pojawiły się na drogach oraz samochody, którymi jeździły sławne osoby. W muzeum dowiecie się również, jak to się stało, że volvo mają zagłówki. Na dzieciakach robią wrażenie volvo z klocków lego oraz możliwość „poprowadzenia” ciężarówki.
W samym mieście nie mieliśmy nic specjalnego do zobaczenia, ale być obok i nie zajrzeć, to byłby grzech. Pojechaliśmy. Okazało się, że miasto to jeden wielki teren budowy, poruszanie się po nim, bez znajomości wszystkich znaków okazało nie lada wyzwaniem. Udało nam się zaparkować dosyć blisko centrum. Warto udać się pod (opisywany wszędzie) kościół rybny. Budynek przypomina kształtem kościół stąd jego nazwa, ale nigdy kościołem nie był. Nie dane nam było zobaczyć stoisk targowych, bowiem o tej godzinie był już zamknięty. Obeszliśmy sobie z ciekawością centrum (choć miasto wydało nam się wyjątkowo brzydkie, to jednak ma swój klimat) i poszliśmy do Hagi. I tutaj poczuliśmy się tak, jakbyśmy weszli do zupełnie innej krainy. Brak ruchu kołowego, ludzie niespiesznie wędrujący uliczkami między drewnianymi, klimatycznymi domkami, mnóstwo sklepików z zawartością „hand made” i restauracyjek na wolnym powietrzu. Bosko.
Volvomuseum.com

Nocleg - Gothenburg Camping Lilleby |250sek/noc (bez prądu)  | Dystans - 191 km |



31.07.2021 Zamek Tjolohoms, molo w Varberg


Kierunek Malmo. Ale po drodze tyle do zobaczenia… Robimy więc przystanki i z założeniem, że do Malmo nie dojedziemy, mijają nam kolejne dwa dni.
Pierwszym przystankiem jest posiadłość Tjoloholms położona nad samym morzem, zbudowana w angielskim stylu Tudor. Choć stosunkowo młoda, swoim położeniem i wyglądem robi wrażenie. My nie wchodzimy do środka, ale gdyby ktoś chciał, to podobno można tam zobaczyć pierwszy w Szwecji odkurzacz, który ważył tonę, ciągnęły go dwa konie krążące wokół budynku i którego rura ssąca była długa na 40m. Cykamy kilka fotek i jedziemy dalej. Następne, na naszej drodze zwiedzaczy, jest molo w miejscowości Varberg. Jest o tyle ciekawe, że na jego końcu stoi budynek w orientalnym stylu. W budynku podobno działają restauracja, łaźnia i sauna.
Będą już w tych okolicach bardzo chcemy zobaczyć Ladonię – samozwańczą mikromonarchię i właśnie w jej okolicy znajdujemy nocleg na Lerbergets Camping.


www.tjolohom.se

Nocleg - Lerbergets Camping | Dystans - 249 km |



1.08.2021  Ladonia, most Sunden


No dobra, nigdzie nie znalazłam informacji, jak się dostać do Ladoni. Kiedy tam idziesz, zdobywasz wiedzę niby powszechną, a jednak tajemną. Informację o mikrokrólestwie znaleźliśmy w sieci i postanowiliśmy ujrzeć je na własne oczy. Ciekawostką jest posiadanie przez to państwo własnej flagi, hymnu, królowej i waluty. Władcy dają sobie prawo do nadawania tytułów szlacheckich. A próba zniszczenia niecodziennych konstrukcji założyciela Ladoni doprowadziła do wypowiedzenia wojny Szwecji, Stanom Zjednoczonym i San Marino ?

Ladonia.


Założenie było takie, że wycieczkę robimy szybko, bo wieczór chcemy spędzić w Mieście, ale… niestety, samo dotarcie do Ladoni i powrót do samochodu zajęły nam niemalże 2,5 godziny. Być może miejscowi albo punkty informacji turystycznej posiadają jakąś wiedzę na temat tego obszaru, my dysponowaliśmy tylko ogólną, że mikropaństwo leży na Półwyspie Kullahalvon i… mapą Google. Pojechaliśmy na parking pod Rezerwat Kullaberg, gdzie zostawiliśmy samochód i, posiadając zdjęcie mapki Parku (bez zaznaczonego interesującego nas miejsca) oraz, wspomnianą już wcześniej, mapę Google (na której ktoś już oznaczył Ladonię) ruszyliśmy na azymut. Początkowo droga nie była zła, dobrze oznaczone szlaki do wędrówki pieszej w lesie nam sprzyjały. Jednak ostatnie kilkaset metrów było bardzo strome (i nie oznaczone). W końcu Rezerwat słynie z tego, że linia brzegowa to malownicze klify nad samym brzegiem morza. O tym, że zbliżamy się do właściwego miejsca świadczyły krzyki i głosy wołających do siebie dzieci i ich rodziców. Ostatnie metry to nie lada gratka, bo zejście na sam brzeg prowadzi konstrukcją zrobioną przez Larsa Vilksa – założyciela Państwa. Choć może się wydawać, że wysiłek, włożony by tu dotrzeć, jest niewspółmierny do tego, co widzimy na miejscu, to jednak mieliśmy dużo satysfakcji. Na pewno nic tak szczególnego nie istnieje poza tym jednym miejscem na świecie. Pozostało jeszcze wspiąć się z powrotem i dotrzeć do samochodu. Tym razem odgrzewane jedzenie smakowało wyśmienicie – po takim marszu byliśmy baaardzo głodni.
Wieczorem docieramy do Malmo. Niestety, plan wycieczki do miasta jeszcze tego dnia spala na panewce, ale widocznie endorfiny wciąż krążyły nam w ciałach, bo postanowiliśmy pojechać zobaczyć Most nad Sundem i zrobić sobie zdjęcia. Specjalnie wybór miejsca noclegowego padł na Camping Malmo przy samym Moście, żebyśmy go mieli na wyciągnięcie (niemalże) ręki. Do pierwszego punktu widokowego da się podjechać samochodem, my jednak celujemy w drugie (podejrzane w necie), dalsze miejsce, do którego da się dojść pieszo lub dojechać rowerem i taką opcję wybieramy. Zalecamy dotrzeć za most, za którym droga prowadzi w lewo i dalej jeszcze paręset metrów do osobliwej wieży – Lernacken. Pogoda nam sprzyja, słońce spektakularnie oświetla most i zdjęcia są przecudne ?
Ladonia.org

Nocleg - First Camp Sibbarp - Malmö | Dystans - 116 km |



2.08.2021  Malmo, Lund


Co się odwlecze to nie uciecze. Niestety, nie da się przedłużyć pobytu na kempingu (chcieliśmy zostać dwie noce) . Na chwile tracimy humor, ale ostatecznie podejmujemy decyzję, że spakujemy przyczepę, zostawimy ją gdzieś po drodze na osiedlu i dalej pojedziemy oglądać Malmo na rowerach. I tak właśnie robimy. Miasto jest bardzo przyjazne rowerzystom, a co ważniejsze (przede wszystkim dla mnie ?), naprawdę płaskie. Staramy się dotrzeć w same najważniejsze – z naszego punktu widzenia - miejsca. Pierwszym punktem na naszej trasie jest wieżowiec Turning Torso. Bardzo ciekawy architektonicznie budynek – jego bryła tworzy spiralę, co segment (jest ich 9) jest skręcony o 10 stopni, co powoduje, że jego skręt od podstawy do szczytu wynosi 90 stopni. Przy okazji objechaliśmy sobie półwysep, którego infrastruktura jest bardzo nowoczesna. Kierując się w stronę Starego Miasta mijamy po drodze chaty rybackie, boję dzwonową (w jej górnej części znajdował się metalowy dzwon, który podczas ruchu fal wydawał dźwięk), Zamek Królewski, wjeżdżamy do parku i robimy sobie zdjęcie ze Starym Młynem. Kolejnym naszym przystankiem jest Światowy Uniwersytet Morski z charakterystycznym budynkiem Hotelu Clarion w tle. Dalsze zwiedzanie to leniwe krążenie po starówce. Polecamy zajrzeć na Jackob Nislgatan, na której stoją kolorowe domki. Ciekawy architektonicznie jest Plac Lilla. Z bardzo przyjemnymi wrażeniami docieramy do przyczepki i ruszamy dalej.
Zostało nam jeszcze nieco dnia, więc podejmujemy decyzję, że zajrzymy do Lund – uniwersyteckiego miasteczka , które okazało nie być tak wymarłym, jakby się można spodziewać w czasie letniej przerwy w nauce. Cały kompleks uniwersytecki jest ogromy – mnóstwo wydziałów zgromadzonych na dość dużym obszarze, choć w niewielkiej odległości od siebie. Chcemy dotrzeć do najstarszego budynku – Kungshuset (dziś wydział filozofii), Katedry oraz, oczywiście, wydziału psychologii. Czasu starczyło nam jeszcze na spacer uliczką Starego Miasta – Sankt Petri. Niestety, z powodu późnej godziny nie udało nam się wejść do, opisywanego w przewodniku, Skansenu.

Nocleg - Falsterbo Camping | Dystans - 25 km rowerami po Malmo + auto 88 km |



3.08.2021 Skanor, Smygehuk, Ystad, Ales Stenar (szwedzkie stone hange)


Budzimy się na ogromnym Falsterbo Camping Resosrt nad morzem. Wokół samochody, przyczepy i namioty. Przyjechaliśmy tu specjalnie, żeby obejrzeć pocztówkowe miejsce w Szwecji – Skanors strand, piaszczystą plażę z kolorowymi domkami nad brzegiem morza w. Stanowią składziki na rzeczy dla zamożnych – ponoć kosztują fortunę i są symbolem luksusu. Pakujemy domek jak najszybciej, przemieszczamy się odrobinę, stajemy przy drodze i idziemy na plażę, żeby zrobić sobie sesję fotograficzną z malowniczym tłem. Widoki są piękne. W oddali wciąż widać most Sundem.
Dziś nie będziemy jechać długo, ale na pewno z wieloma postojami. Kolejny przystanek to najbardziej na południe wysunięta część Półwyspu Skandynawskiego – Smygehuk. W sumie nic ciekawego, ale zdjęcie musi być ?
Ruszamy dalej – w kierunku Ystad. Dziś postanawiamy zjeść „na mieście”, więc na miejscu szukamy restauracji. Wiemy – drogo, wiemy – oczekuje się długo na posiłek, ale zjedzenie czegoś konkretnego, nie z plastiku i nie przypominającego fastfoodu to bezcenna chwila. Starówka Ystad ze swoją niską, starą zabudową jest prześliczna. Z przyjemnością wędrujemy uliczkami starego miasta, szukając zabudowy w stylu pruskiego muru. Ponoć takich budynków w tym mieście jest około 300. Lubię czytać kryminały, więc moja rodzina jest zmuszona przespacerować się aż do ulicy Mariagatan ?, przy której mieszka Kurt Wallander. Według przewodnika, w mieście odbywają się Wallander’s Walks, a w środku lata,  we wtorki odbywa się zabawa pt. Wyjaśnij tajemnicze morderstwo w Ystad”.
Do Ystad warto zajrzeć, to pełne zabytków i uroczych zabudowań portowe miasteczko.
Mamy tyle czasu, że starczy nam jeszcze na zobaczenie Ales Stenar – tajemniczego kręgu 60 (inne źródło 58) kamieni, nazywanego szwedzkim stone hange.  Pogoda, choć wietrzna, co czyni dzień dosyć chłodnym, sprzyja ładnym zdjęciom. Polecamy wycieczkę tutaj latem właśnie pod wieczór, kiedy słońce jest nisko i tworzy niesamowicie sprzyjające światło do zdjęć. Widoki urozmaicają paralotniarze, którzy leniwie wznoszą się tuż nad klifem.
Przenocować zamierzamy już gdzieś po drodze do Almhut, by w następnym dniu mieć blisko do muzeum Ikea. Wieczorem dojeżdżamy do malutkiego „kempingu” w mieścinie Spjutstorp przy basenie i stadionie. W końcu łapiemy oddech od tłumów.

Nocleg - Bäckavallens Camping |20 euro/noc|  Dystans 126 km |



4.08.2021  wodospad Forskar, muzeum Ikea


Wodospad Forsakar (a właściwie dwa wodospady) to spontaniczna decyzja. W internecie upewniamy się tylko, że dojście do niego nie zajmuje zbyt wiele czasu i nie namyślając się wiele ruszamy w trasę.
Parking pod wodospadem jest dosyć duży, głównie dla osób przyjeżdżających na odkryty basen, więc nie ma miejsc na samochód z przyczepą. Nie mamy wyboru - parkujemy z przyczepą wzdłuż drogi i wyruszamy. Faktycznie cała ścieżka, która prowadzi wokół wodospadów nie ma więcej niż 2 500 km – można też podejść pod wodospad i zawrócić, my jednak decydujemy się na zrobienie jej całej, a nawet półtora. Do wodospadu z parkingu poszliśmy na lewo, ścieżką do góry. Prowadzi ona do wyższego wodospadu, do kładki, warto podjąć trochę trudu i zejść stromą ścieżką do jego podnóża. Do niższego wodospadu, bardziej widowiskowego, należy podążyć ścieżką drugą, która wiedzie po bardziej płaskim terenie.
Kolejny przystanek to wyczekiwane Museum Ikea. Firma na muzeum zaadaptowała pierwszy na świecie salon meblowy Ikea w Almhult. Wystawa podzielona jest na III części. Pierwsza obejmuje historię miejsca narodzin szwedzkiej marki oraz warunków, w jakich przyszło jej się tworzyć. Można tu też prześledzić życiorys założyciela i jego powolne wspinanie się na szczyt. Druga to momenty zwrotne w historii firmy, a trzecia to pomysły i wspomnienia klientów. Mamy też, jako Polska, swój udział w powstaniu marki. Współpracę z Polską Ikea zaczęła dużo wcześniej niż otworzyła w niej sklep, bo od 1961r. Kiedy Szwedzi bojkotowali pomysły Ingvara Kamprada, Polacy przyjęli pierwsze zamówienie na produkcję krzeseł. Dużo chodzenia, oglądania i czytania, ale fajnie widzieć, że niektóre pomysły Ikea przez lata dotrwały do dzisiaj. Warto być. Na obiad – oczywiście klopsiki ?

Muzeum Ikea.


Bardzo chcemy ostatni dzień pobytu w Szwecji usiąść po prostu na czterech literach i nie ruszać się z miejsca. Miło by było, gdyby dopisała i pogoda, i miejsce. Niestety w drugim przypadku nie mamy takiego szczęścia, choć niewiele brakowało, bo ostatnie miejsce (na jednym z ładniejszych kempingów) zajmuje nam van na niemieckich blachach. Okazało się, że kempingi o godzinie, o której chcemy na nie wjechać, są już pełne. „Zwiedzamy” ich w tym dniu kilka. W ostateczności stajemy przyczepą na parkingu przed jednym z nich…
Ikeamuseum.com

Nocleg - Parking przed Kärrasands Camping & Nöje |240 sek/noc|  Dystans 200 km |



5.08.2021  odpoczynek nad jeziorem


Przez chwilę zastanawiamy się, czy nie zostać tam, gdzie stoimy, ale po chwili wahania decydujemy się pojechać na kemping, na którym dzień wcześniej przed nami przybyli Niemcy. Dzwonimy na Urshult Camping z prośbą o rezerwację miejsca i… udaje się. Dystans kilka kilometrów. Godzina czasu i możemy wypoczywać nad wodą. SUP łapie powietrze, a Dziecka mają w końcu radochę. Nawet pogoda sprzyja (choć upałów już nie ma). Po całej podróży taki dzień to czysta rozkosz.

Nocleg - Urshult Camping |  Dystans 6 km |


6.08.2021 cmentarzysko samochodów Kyrko mosse, Karlskrone – prom


Z całej przedwyjazdowej listy „must see” zostaje nam jeszcze cmentarzysko samochodów Kyrko mosse. Znajduje się tam około 150 pojazdów z okresu od 1900 r. Historia miejsca zaczęła się od Ake, który tu zamieszkał w 1935r. i zajmował się sprzedażą torfu jako nawozu, a po wojnie zobaczył szansę na biznes w porzucanych przy drodze samochodach. Zbierał je, zwoził w pobliże swojego domu w lesie i sprzedawał ich elementy jako części zamienne. Kiedy w 1992r. przeniósł się do domu spokojnej starości, gmina nie za bardzo wiedziała, co zrobić z tym miejscem. Ostatecznie zostawiła samochody w ich dawnym miejscu, a cmentarzysko traktowane jest jako swoiste dzieło sztuki. Sądząc po stanie rozkładu znajdujących się tam wraków, „niedługo” zniknie…  

Cmentarzysko...


Żeby mieć chwilę na pożegnanie się ze Szwecją w drodze do Karlskrone stajemy jeszcze na parkingu przy wodzie i po obiedzie odpoczywamy kontemplując widoki. Wieczorem wjeżdżamy na prom.

Nocleg - Prom |  Dystans 140 km |



7.08.2021


Sobota. Czeka nas jeszcze jeden nocleg. Nie lubimy się spieszyć w drodze do domu. Przystanek robimy jeszcze w Rafa Camping. Zupełnie inne klimaty ?

Nocleg - Rafa - Jeziorsko / Ośrodek Wypoczynkowy | 110zł/noc | Dystans 338 km |



8.08.2021

Koniec. Sweet Home :)

|  Dystans 214 km |


Podsumowanie:  |  Dystans 3917 km | 2 przeprawy promowe | Spaliśmy na 17 różnych kempingach |

Odsłony: 237